Boliwia kraj koki
Boliwia to kraj koki, nie mylić z kokainą. Namiętnie żujemy jej liście oraz pijemy herbatę z koki. Wszystko aby zwalczyć objawy choroby wysokościowej. W sklepach można kupić tutaj słodycze, kosmetyki i nawet herbatę w saszetkach z koki, niestety nic z tego nie można zabrać do Europy. Stolica kraju La Paz to najwyżej położona stolica na świecie na wysokości 4050 m. Zwiększa to bardzo koszty biletów lotniczych. Duże samoloty potrzebują aż pięciu kilometrowego pasa startowego oraz lądują przy dwukrotnie wyższych prędkościach by zrekompensować niższą gęstość powietrza. Potrzebne są nawet specjalne opony.
Mimo, że my do Boliwii wjeżdżamy po tygodniu spędzonym w Peruwiańskich Andach to cały czas odczuwamy mniejszą ilość tlenu w powietrzu. Dużo szybciej się męczymy oraz w nocy budzimy się wielokrotnie w celu złapania oddechu. Liście koki naprawdę się przydają.
Boliwijki noszą kolorowe, falbaniaste spódnice do tego melonik, często wypłowiały od słońca. Pod spódnicami liczne halki, obecnie 2, 3 ale jeszcze kilkanaście lat temu było ich ponad dziesięć. Widząc je trudno się oprzeć chęci ciągłego robienia zdjęć.
Nas najbardziej jednak w tym kraju zdziwiły boliwijskie wina. Nigdy wcześniej nie wiedzieliśmy że w tym kraju są uprawy winorośli. Argentyna , Chile o winach z tych krajów słyszał każdy, wino z Boliwii to coś całkowicie nowego. Do kolacji próbujemy czerwonego shiraza uprawianego na wysokości 1800 m n.p.m. U nas na tej wysokości rosną tylko krzewinki…