W MEKSYKU jedz i podróżuj jak lokalni…od początku do końca
Jedzenie musi być ostre – to podstawowa zasada przeżycia w Meksyku, gdy jadasz w miejscach lokalnych. Duża ilość soku z limonki i ostrej salsy powoduje, że nigdy nie mamy żołądkowych problemów, choć namiętnie jemy w miejscach, których w Polsce na pewno byśmy nie odwiedzili. Metalowe budki z plastikowymi krzesłami lub wózek na kółkach, sprzedają tam głównie zupy i tacos. Pedro, jeden w właścicieli z anielską cierpliwością podkreśla – jesteście w Meksyku czyli jecie jak my – od początku do końca . Jeśli wybierasz tortille z mięsem to musi być kończąca ostra salsa. Jeśli ominiesz ten etap to rewolucje żołądkowe gwarantowane.
TACOS, TACOS – małe kukurydziane placuszki to nasze ulubione danie w czasie podróży. Tacos się je prosto. Dostajesz mały placuszek z wybranym składnikami – mięso, cebula jest właściwie zawsze. Dostajemy to najczęściej na papierku. Limonkę wyciskamy sobie już sami i na to koniecznie ostry sos salsa. Teraz całość do buzi – najlepiej na 1-2 razy. I zawsze jemy rękami, nie zważając na żadne europejskie sztywne normy jedzenia widelcem i nożem. Nie bez powodu to kuchni meksykańskiej zawdzięczamy dzisiejsze smaki. Czym byłyby europejskie dania bez warzyw? To z Meksyku przybyły do nas cebula, pomidory, papryka, kukurydza. No i to co najważniejsze – jak smutne byłoby nasze życie bez czekolady.
To nasza 2 podróż do Meksyku, tym razem objeżdżamy 6 stanów południowych – Oaxaca, Chiapas, Campeche, Yucatan, Quintana Roo i mój ulubiony z nazwy brzmiący dokładnie jak słynny ostry sos – Tabasco. Już pierwszego dnia poznajemy – wynalazek z Meksyku – śpiącego policjanta czyli zwalniacze na drogach. Tylko tutaj okazuje się, że ich rozmiar ma kluczowe znaczenie. Nasze polskie mają wysokość 10-20 cm, w Meksyku sięgają nawet pół metra..
Historia tego wynalazku rozpoczęła od konieczności ochrony kur. Całe pnie drzew zakopywano na drogach wiejskich aby nie przejeżdżać tych ptaków. Meksykanie to kraj wolności, znaki drogowe nie są przestrzegane.. Ten leżący na drodze sam się reguluje.
W Warszawie pełno fotoradarów, samochodów policyjnych, mimo to nie należę do kierowców przestrzegających ograniczeń szybkości. W Meksyku nieopatrznie już pierwszego dnia ze zbyt dużą szybkością wjeżdżamy na śpiącego policjanta – wylatujemy w powietrze na kilka metrów. Z przerażeniem oglądamy nasz wynajęty samochód, na szczęście ląduje bez szwanku. To najlepszy motywator aby do końca podróży przestrzegać ograniczeń szybkości.