LAOS – POSŁUCHAJ JAK RYŻ ROŚNIE

Dawno, dawno temu, kiedy ta część Azji zwana była Indochinami, Francuzi tak mówili o mieszkańcach swoich kolonii: „Wietnamczycy sadzą ryż, Kambodżanie patrzą jak rośnie a Laotańczycy słuchają jak rośnie”.

Laos- Radosław Kasperski00018

My przekonujemy się, że to twierdzenie zawiera sporo prawdy aktualnej do dzisiaj. Laotańczycy zgodnie z przesłaniem Buddy wierzą, że należy wystrzegać się stresu i nie myśleć za dużo. Zbędne troski zakłócają spokój i równowagę ducha.

O tym co znaczy Lao time przekonujemy się, kiedy chcemy wynająć łódkę – ta wolna “slow boat” jest prawie 2 razy droższa niż szybka, motorowa. Widząc nasze zdziwienie odpowiedź jest prosta – wolniejsza jest lepsza.

Laos- Radosław Kasperski00012

Laos to nadal kraj dzikiej przyrody, bardzo górzysty, prawie w całości pokryty lasami. W dolinach powoli płynie Mekong i jego liczne dopływy. Kiedyś był zwany krajem miliona słoni, niestety na wolności żyje ich dzisiaj tylko kilkaset. Słonie są tutaj nadal wykorzystywane przy wyrębie lasu, w odróżnieniu do sąsiedniej Tajlandii.

Laos- Radosław Kasperski00013

Wiele z nich mieszka w tzw. wioskach słoni, zwanych często obozami ratowania słoni, gdyż trafiają do nich słonie, które często pracują w fatalnych warunkach przy wyrębie. Przejażdżki na słoniach po dżungli to jedna z głównych atrakcji dla turystów. Nie możemy się oprzeć kąpieli w Mekongu ze słoniem. Słonie wyglądają na zadbane, jednak mamy mieszane uczucia. Czy miejsce, które wybraliśmy naprawdę służy ratowaniu słoni? Sama kąpiel jest jednak niesamowita, wjazd na słoniu do Mekongu to jazda bez trzymanki. Trzeba się mocno złapać jego szyi, uważając aby nie podrażnić wrażliwych uszu. No a potem utrzymać się na jego grzbiecie gdy rozbawiony opiekun co chwilę wydaje mu polecenie – potrząśnij głową.

Laos- Radosław Kasperski00014

Co chwilę lądujemy w Mekongu. Jego mętne wody chociaż nie wyglądają zachęcająco do kąpieli, są przyjemne i ciepłe. Sama rzeka wygląda na powolną, jednak w rzeczywistości to jedna z bardziej niebezpiecznych rzek świata, pełna wirów. W dzień pełna jest łodzi, w nocy nawet najwięksi śmiałkowie cumują przy brzegu.

Laos- Radosław Kasperski00004

Nasz słoń ma na głowie śmieszną szczecinkę i momentami zachowuje się jak mocny indywidualista nie słuchając nikogo. I chociaż musimy przyznać, że kąpiel z nim była naprawdę ekscytującym przeżyciem, to na pewno jej nie powtórzymy. Za dużo mamy dylematów moralnych, że wspieramy wykorzystywanie tych pięknych zwierząt, dla których przecież naturalne jest chodzenie po dżungli w stadzie, a nie z ludźmi na grzbiecie.

Laos- Radosław Kasperski00001

Każdy w Europie słyszał o wojnie w Wietnamie, o licznych ofiarach tego konfliktu zarówno po stronie Wietnamskiej, jak i USA. Ale czy słyszeliście kiedyś o zabitych Laotańczykach? My nie mieliśmy pojęcia, że w czasie tej wojny na ten kraj samoloty zrzuciły więcej bomb, niż spadło na całą Europę, podczas sześciu lat II wojny światowej. Laos był państwem neutralnym w tym konflikcie miał jednak pecha. To właśnie tutaj przebiegał nielegalny szlak, którym Chińczycy zaopatrywali Wietnam w broń. Amerykanie poprzez ciągłe naloty niszczyli te transporty.

Co ciekawe współcześni Laotańczycy nie żywią urazy chociaż w wielu miejscach kraju wstęp do lasu jest surowo wzbroniony. Prawie 30% bomb nie wybuchło. Leżące niewypały nadal zabijają i okaleczają miejscowych. Nie wysuwają roszczeń finansowych chociaż z problemem rozminowania kraju pozostali całkiem sami. Oficjalnie wojny w Laosie przecież nie było, więc i pomoc się nie należy.

Laos- Radosław Kasperski00003

Laotańczycy nie rozpamiętują krzywdy z przeszłości, nauczyli się żyć teraźniejszością i patrzeć tylko w przyszłość. Są przez to narodem wyjątkowo wręcz pogodnym, uśmiechniętym i na swój niepowtarzalny sposób wyluzowanym.

O tym luzie przekonujemy się już w stolicy – Vientiane to najbardziej senna stolica świata. Niskie budynki, nie ma wieżowców. Całość wygląda jak przedmieścia jakiegoś miasteczka. Tylko wieczorem na bulwarze przy Mekongu o zachodzie słońca widać żywotność mieszkańców. Niektórzy tańczą, uprawiają aerobiku, inni rozkoszują się streetfoodem i świetnym piwem Beerlao. Na lokalnym targu można kupić podróbki wszystkich marek świata.

Laos- Radosław Kasperski00004

O tym, że Vientiane to miasto była kolonia francuska przekonują nas liczne piekarnie. Bagietki to nadal podstawowy składnik tej kuchni. Składnik, który dla nas stanie się symbolem tej kuchni to jednak mięta. Nie ma tutaj mleka kokosowego, nie ma połączenia słodko-kwaśnego tak charakterystycznego dla Tajów. Jest lekko i zawsze z dodatkiem tego zioła. Do każdej zamówionej zupy zawsze dodawany jest drugi, pełny świeżej pachnącej mięty.

Laos to wiele pięknych świątyni, po zobaczeniu kolejnej zaczynają już one nam się mylić. Ta która najbardziej zapadła w naszą pamięć to Wat Sisaket w Vientiane, w której jest ponad 10 000 posągów Buddy w każdym możliwym kształcie i wielkości. Figurki zapełniają nisze w krużgankach i głównej świątyni. Tutaj też uczymy się, że najlepszą metodą aby odróżnić Buddę z Laosu od tych krajów sąsiednich to patrzeć na sutki. Budda z Laosu ma zawsze duże sutki i długi noc. Ma to podkreślać, że nie jest człowiekiem.

Laos- Radosław Kasperski00002

Jedziemy do Luang Prabang. To najbardziej znane turystycznie miasto w tym kraju, a według przewodników najlepiej zachowane miasto w całej południowo-wschodniej Azji. Trochę jak Kraków w Polsce. W czasie naszych podróży coraz częściej spotykamy obcokrajowców, którzy byli w Polsce. Wielu z nich nie było w naszej stolicy, w Krakowie byli wszyscy.

Laos- Radosław Kasperski00007

My mamy jeden cel naszej podróży do Luang Prabang – zobaczyć na własne oczy poranne procesje mnichów. Codziennie o 5.30 ulicami bezszelestnie spaceruje kilkuset mnichów. Wszyscy na ramieniu niosą specjalny pojemnik na jedzenie. Na głównej ulicy wierni już czekają z darami dla nich, gotowanym ryżem, owocami. Dla mnichów zebrane dary będą jedynym posiłkiem w ciągu całego dnia. Nie jest to jednak jałmużna. Wierni dzięki darom zdobywają łaski w przyszłym życiu.

Laos- Radosław Kasperski00010

Z mroku wyłaniają się mnisi w pomarańczowych strojach. Za nimi dziesiątki młodszych ubranych w ciemniejsze stroje. Te maluchy, młodzieniaszki mają kilka, kilkanaście lat. Ledwo nadążają za starszymi braćmi, każdy jednak posłusznie niesie pojemnik na darowane jedzenie.

Laos- Radosław Kasperski00011

Prawie każdy mężczyzna w tym kraju wstępuje do zakonu na 1-3 miesiące. Większość z nich po wyjściu z klasztoru kontynuuje normalne, świeckie życie. Pokora i spokój, których się tam uczą pozostaje w nich na zawsze. Dlatego w Laosie możemy po prostu odpocząć, spojrzeć w niebo i nie robić zupełnie nic. Napawać się spokojem, zapomnieć o problemach. Możemy posłuchać jak rośnie ryż….

Laos- Radosław Kasperski00006

Laos- Radosław Kasperski00002

Laos- Radosław Kasperski00001

Laos- Radosław Kasperski00003

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *