RPA – to pingwiny, a nie lwy były pierwszymi zwierzętami, jakie zobaczyliśmy.

Przylądek Dobrej Nadziei, to właśnie ta nazwa była inspiracją dla nazwy tego bloga. Kiedyś tam pojadę brzmi, jak nadzieja, że kiedyś gdzieś będę, kiedyś to przeżyje. Dla żeglarzy, którzy przemierzali południowy skraj Afryki ta nazwa była obietnicą, że szczęśliwie wrócą do domu.

dsc_1731

Ja, wyobrażając sobie Przylądek Dobrej Nadziei widziałam w głowie miejsce, w którym Ocean Indyjski łączy się z Atlantykiem. W rzeczywistości jadąc z Kapsztadu w godzinę dojeżdżamy do siedliska pingwinów Afrykańskich. To taka malutka istota, dużo niższy wariant pingwinów, które najczęściej widzimy. Ten malutki zwierzak, który ledwo odstaje od ziemi wzbudza uśmiech na twarzy oraz dla mnie będzie symbolem RPA.

Jadąc dalej na południe dojeżdżamy do Parku Narodowego Przylądek Dobrej Nadziei i tym razem spotykamy kolejnego ptaka – strusia afrykańskiego. Ich długie szyje i małe głowy w świetle zachodu słońca – to kolejny niepoodziewany obraz Afryki. Na samym przylądku wypatrujemy miejsca, w którym łączą się dwa oceany i oczami wyobraźni widzimy daleko przed sobą biały pasek Antarktydy. Kiedyś tam pojedziemy…

dsc_1726 dsc_1721 dsc_1713 dsc_1666_5 dsc_1664_3 dsc_1655_3 dsc_1645 dsc_1642 dsc_1624 dsc_1607

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *